Strange eyes fill strange rooms

Strange days have found us, strange days have tracked us down…

Wróciłam już do dobrze znanego porządku dnia, już na nowo jestem grzeczna, ale nadal w wyśmienitym nastroju. Dni tymczasem obfitują w zdarzenia drobne i dziwaczne.
Staruszka, której chciałam w autobusie ustąpić miejsca, opowiada mi historię swojego życia. Pomarszczona jak jabłuszko i pogodna, aż zazdroszczę. Mieszka w Zakopanem, ale w Krakowie często bywa, bo lubi, chociaż to już nie takie miasto, jak wtedy, gdy była młoda. Opowiada o niedawnej operacji kręgosłupa i tym, że wydała na nią trzy emerytury, dlatego teraz wszędzie jeździ autobusami, bo nie stać jej na taksówkę. Mówi to wszystko ciągle z uśmiechem.
W poczekalni siedzę naprzeciwko trzydziestolatka pod gustownym krawatem. Garnitur ma piękny, wygląda jak młody bóg bankowości albo czegoś takiego. Włos idealnie przystrzyżony. Rogowe oprawki. Policzki gładkie jak szkło. Spoglądam na jego buty i coś mi w tym obrazku nie pasuje, otóż zauważam kolorowe skarpetki z napisem BEZ SEKSU NIE WYTRZYMAM.
Jadę autostradą na Śląsk i wtem za ogrodzeniem widzę faceta w góralskim kapeluszu i z harmonią. Stoi na nasypie nad jezdnią i najwyraźniej gra. Gapię się z niepokojem, bo może za dużo alkoholu wessałam podczas minionych nocy? Może zjadłam coś niezdrowego? Może to początek szaleństwa, albo raczej środek? Co taki koleś robi w takim miejscu? Pewnie odpowiedź jest nadzwyczaj prosta – ot, żona go wygoniła z domu, bo nie mogła znieść rzępolenia lub coś w tym stylu, a kapelusz z muszelkami nosi, bo lubi. Niemniej widok frapujący.

Skończyły mi się książki, wpadłam więc rano do punktu z makulaturą, żeby głód zaspokoić czymś odpowiednio grubym. Oczywiście wyszłam jeszcze z dwoma innymi tomiszczami. Choroba taka.
W dziale ‚kryminał i sensacja’ znalazłam książkę o obiecującym tytule „Seks analny”.
Nie wiem, czy ktoś porzucił to tam ukradkiem, bo chciał kupić, ale się wstydził i zostawił byle gdzie, czy też uważa, że takie rozrywki to istotnie kryminał i sensacja.

Widzą państwo, to właśnie lubię najbardziej w moim całkiem zwyczajnym życiu. Niby nic się nie dzieje, a ile się dzieje!

A jeśli ktoś z państwa przebywa w pobliżu Górnośląskiego Okręgu Przemysłowego, to przypominam, że trwa Lauba. Mnóstwo świetnej muzyki w pięknych plenerach i za skromną cenę wjazdu do skansenu. Poza tym sami fajni ludzie tam bywają – ja niestety tego roku spasowałam, żałuję, bo Magda Piskorczyk i Limboski

8 thoughts on “Strange eyes fill strange rooms

  1. też widziałem tego muzykanta przy autobanie na Kraków! po lewej, jadąc od Katowic.
    nie słyszałem, czy też brzmi, czy tylko wygląda.

  2. Kilka notek temu napomknęłaś coś o książce K. Vargi „Trociny”. Dasz namówić się jedno lub dwu zdaniową refleksję ?? 🙂

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.